
To była epicka, okupiona walką, potem i wielką determinacją całej drużyny wygrana. HydroTruck Radom znów pokazał, że potrafi stawić czoła faworytowi, że potrafi wychodzić z opresji, stanowić zespół i dać z siebie więcej niż, niektórym by się wydawało. Przekonała się o tym grająca we własnej hali Enea Astoria Bydgoszcz, którą nasza ekipa przełamała w samej końcówce meczu.
Nasz team nie był faworytem tego pojedynku. Astoria pokonała wcześniej Legię Warszawa i Polski Cukier Toruń, wydawała się być na fali wznoszącej, no i co tu dużo mówić, posiadała szerszą, bardziej wyrównaną kadrę meczową. Gospodarze wydawali się zresztą mieć mecz pod kontrolą, bo co prawda to my prowadziliśmy 15:10, ale jeszcze przed przerwą, miejscowi zyskali 10 punktów przewagi.
W pogoń rzuciliśmy się po przerwie. Gra zaczęła z minuty na minutę funkcjonować lepiej, a nasi strzelcy mocno dali się we znaki przeciwnikowi. Sygnał do ataku dali: Roberts Stumbris i Dayon Griffin, którzy trafiali z dystansu, świetnie grę prowadził Jabarie Hinds, znakomicie z ławki wprowadzili się: Marcin Piechowicz i Aleksander Lewandowski, a w strefie podkoszowej, jak lew walczył Danilo Ostojić.
Astoria nie zamierzała składać broni, mecz przerodził się w niezwykle ofensywne widowisko, co na pewno podobało się kibicom. Ostatecznie, to radomskie armaty strzelały celniej i choć końcówka meczu była jeszcze nerwowa, nasz ekipa nie pozwoliła sobie odebrać, jakże upragnionego zwycięstwa.
Warto dodać, że przez całe spotkanie, obecna była z nami “Skaryszewska Podkowa”, którą otrzymaliśmy od burmistrza Skaryszewa Dariusza Piątka. Najwyraźniej, ten talizman przyniósł nam szczęście. Będziemy go zabierać na wszystkie mecze w lidze!
ENEA ASTORIA BYDGOSZCZ – HYDROTRUCK RADOM 92:97 (20:15, 27:24, 28:32, 17:26)
Astoria: Dambrauskas 14, Sanders 13 (1), Bogucki 8, Chyliński 3 (1) oraz Gabrić 16 (5), Nizioł 13, Waterman 11 (1), Krasuski 9 (2), Aleksandrowicz 5 (1).
HydroTruck: Hinds 28 (3), Griffin 22 (3), Stumbris 17 (5), Ostojić 9 (1), Zegzuła 0 oraz Piechowicz 11 (3), Lewandowski 10 (2), Prahl 0.